Chińszczyzna po polsku

Chińszczyzna po polsku

Pewnie każdy mieszkaniec Chin orzekłby, że bluźnię nazywając to danie chińszczyzną, ale ponieważ żaden z nich mnie dotąd na obiad nie zaprosił, przyrządzam ją wedle swojego wyobrażenia. W wersji dłuższej czasowo potrzebujemy włoszczyznę, jedną pierś z kurczaka i makaron ryżowy (lub ‘wonton’ – to ten, który jest w chińskich zupkach); w wersji błyskawicznej włoszczyznę zastępujemy mrożonką chińską, wszystko jedno czy z Hortexu czy “by Carrefour”. Kurczaka kroimy na małe kawałki, obtaczamy w wegecie i słodkiej papryce mielonej, zalewamy oliwą z oliwek i odstawiamy na chwilę. Włoszczyznę obieramy i kroimy  na zapałkę, to trudne, więc może lepiej weźmy mrożonkę. Zawiera ona zresztą, prócz pokrojonych w pałeczki warzyw, rownież grzybki mun. Kurczaka wrzucamy na patelnię, obsmażamy, jest gotowy po chwili, wtedy dodajemy warzywa – jeśli wybraliśmy mrożone należy je przedtem przelać ciepłą wodą. Dodajemy odrobinę soli. Gdy warzywa zmiękną dodajemy dużo sosu sojowego i trochę cukru. A nawet dużo cukru. Osobno w garnuszku zalewamy (zgodnie z instrukcją na opakowaniu) makaron ryżowy lub ‘wonton’ . Do tej wody też dobrze jest dodać sól i cukier. Miękki makaron dodajemy do kurczaka z warzywami. Jeszcze trochę sosu sojowego i gotowe. Starczy dla dużego chłopaka i dziewczyny, albo dla średniego chłopaka i dwóch dziewczyn. Albo dla 4 dziewczyn; albo dwóch chłopaków. Albo dla 2 dziewczyn, które jedzą tyle co chłopaki. Albo 4 chłopaków-niejadków.