TiRaMiSu czyli Uniesienie

TiRaMiSu czyli Uniesienie

Na przekór smutnej dacie i warstwie śniegu, przez którą nie rozpoznaję własnej dzielnicy, pomyślałam o gorącej Italii i deserze, który Włosi jedzą na drugie śniadanie do mocnej kawy, a dosłowne tłumaczenie jego nazwy to “unieś mnie”…

Moje tiramisu nie jest w postaci tortu, ale porcji. Nie ma też mnóstwa wartsw, jest prostym deserem, który nadaje się zarówno na przyjęcie gości, jak i by wziąć miseczkę do pracy do kawy.

Żółtka z czterech jajek oddzielacie od białek. Ubjcie je z cukrem. Miara słodyczy to też kwestia indywidualna, ja daję jakieś 3/4 szklanki. Musi być puder, bo tiramisu się nie piecze, więc zwykły cukier może się nie rozpuścić. Do masy żółtkowo-cukrowej dodajemy opakowanie serka mascarpone. Miksujemy. Na tym etapie możecie spróbować czy jest dla Was dość słodkie, biorąc poprawkę na to, że dojdzie jeszcze piana, która sprawi smak bardziej łagodnym.

 

Osobno białka ubijcie na pianę. Przedtem dodajcie szczyptę soli – piana szybciej się zrobi. Pianę dodajemy do masy żółtkowo-mascarponowej i z pomocą łopatki, nie miksera, powoli mieszamy.

Zróbcie kubek pysznej mocnej kawy. Jeśli nie macie ciśnieniowego ekspresu, zróbcie kawę sypaną, po turecku, żadną neskę…Najlepsza jest oczywiście Lavazza. Można ją łyżeczką cukru posłodzić. Dodajcie amaretto, lub innego likieru, tyle co do drinka. Ja nie miałam likieru, ale miałam ukochany rum – też się nadał. Przygotujcie kilka małych mieseczek. Proporcje stosowane przeze mnie dają 6-7 porcji. Jeśli nie macie jednakowych naczyń, użyjcie różnych kubków, filiżanek – dlaczego nie, tylko powinny być niewysokie i z w miarę szerokim dnem. Po kolei moczcie biszkopty w kawie układając je na dnie każdego naczynia. Całe dno musi być w miarę równomiernie pokryte. Moja wersja, która nie jest ani na blasze do krojenia, ani w przezroczystych pucharkach, zakłada na szczęście, że biszkopty na dole nie muszą być równiutkie, zatem możecie je łamać i dopasowywać do kształu i średnicy dna. Ważne jest by biszkopt nie był zbyt mokry, dlatego nie wybieram tych podłużnych biszkoptów, które proponuje większość przepisów, bo są bardziej kruche i puste w środku, w związku z czym chłoną więcej kawy. Wybieram klasyczne biszkopty.

Na ułożoną biszkoptową warstwę denną nakładamy masę. Najpierw po łyżce do każdej miseczki, potem po drugiej i po trzeciej. Po kolei, by było równo i sprawiedliwie. Wyrównajcie i posypcie kakao. Zanim się zacznie jeść, powinno z godzinę odstać w lodówce. Przykryjcie każdą porcję talerzykiem lub folią aluminiową, by nie przeszła lodówkowym zapachem i wszystkim co macie w lodówce. Można je z dobę przetrzymywać. Mam już kilku świadków, że to przeprzepyszne. Nawet dla tych, którzy nie lubią kawy.

Potrzebujecie:

  • 4 jajka
  • 1 szklankę cukru pudru (max)
  • 1 opakowanie klasycznych biszkoptów
  • 1 opakowanie mascarpone
  • 1 kubek dobrej kawy+100 ml likeru
  • kilka łyżeczek kakao do posypania