Makaron z Bolonii aka Bolognese
Upierałam się, że tego robić nie będę, bo z moich obserwacji wynika, że to ulubione danie Polaków, zatem każdy ma na to swój sposób. Poza tym sama wolę zwykłe Napoli ale ostatnio usłyszałam: “a gdzie jest mięso?”, więc podjęłam się dawno nie przyrządzanego sosu bolońskiego i zrobiłam go wedle oryginalnego przepisu.
Tak więc na patelni podsmażamy cebulę i czosnek, pamiętając, by czosnek położyć na zimną jeszcze oliwę, by się nie spalił. Dodajemy starkowane marchewkę, pietruszkę lub selera. Według tradycji – takie warzywa, jakie akurat macie. Trzeba posolić i popieprzyć. Tradycja mówi też o boczku na tym etapie. Ja go nie dodaję, bo dominuje za bardzo.
Gdy zmiękną – dodajecie mielone (lub nawet bardzo drobno poszatkowane, ale kto to będzie szatkował) mięso różne. Ja daję wieprzowe i wołowe. Niech podusi się z warzywami z 10 minut. Znów trzeba troszkę posolić i dodać szklankę czerwonego wina. Stołowego, jakiegokolwiek. Poduście jeszcze 10 minut i dodajcie puszkę pomidorów z puszki – krojonych lub całych, byle bez skóry. Jeśli nie macie pomidorów – może być to przecier pomidorowy, bolognese to nie sos pomidorowy, ale mięsny z warzywami. Na końcu trzeba dać jeszcze trochę soli i pieprzu i spróbować wedle Waszego smaku. Ja dodaję 2 łyżeczki cukru.
Sos ten podaje się na makaronie tagliatelle lub lasagne, serwowanie na spaghetti to nie wymysł Włochów, ale to również wedle uznania – ja lubię szersze niż spaghetti, a więc tagliatelle. Parmezan na posypkę nie jest również dodatkiem obowiązkowym. Nie ma też ziół.
Bardziej wyrafinowane acz chyba prostsze bolognese znajdziesz tutaj.
Potrzebujecie:
- 0,5 kg mięsa mielonego wołowo-wieprzowego
- 1 marchewka
- 1 pietruszka
- 2 cebule
- 3 ząbki czosnku
- puszka pomidorów z puszki
- 6 gniazdek tagliatelle