Fasolka po bretońsku

Fasolka po bretońsku

Nie wiem czy w Bretanii słyszeli o tak przyrządzonej fasolce, ale to pewnie tak jak z rybą po grecku. Na pewno za to gotowaną fasolę z sosem pomidorowym uwielbiają Anglicy. Taka sama z dodatkiem boczku (i syropu klonowego) jest chętnie konsumowana przez Amerykanów, a Campbell sprzedaje ją masowo w kolekcjonerskich warhol’owskich puszkach.

W każdym razie fasolka po bretońsku znana w Polsce jest wymyślona przez nas. W kuchni francuskiej “po bretońsku” (‘a la bretonne’) oznacza po prostu danie z dodatkiem rodzaju fasoli (podobnej do jasia) uprawianej w Bretanii.

No ale do rzeczy. Opakowanie fasoli opłuczcie, wsypcie do garnka i zalejcie wodą. Odstawcie na noc. Następnego dnia dodajcie kawałek wędzonego boczku i pokrojoną tłustą kiełbasę, taką jak na grilla – śląska, toruńska, albo małe frankfurterki.

Po godzinie spróbujcie i doprawcie pieprzem i ciemnym sosem sojowym. Jeśli trzeba solą. Dodajcie mały słoiczek przecieru pomidorowego i gotujcie jeszcze pół godziny. Podawajcie ze świeżym białym pieczywem.

Fasolka po bretońsku świetnie nadaje się na sytuacje kiedy musicie przyjąć bardzo dużą liczbę osób i nie macie czasu (lub ochoty) się narobić. Nie jest to wielce wysublimowane menu, więc jak dla gości – to samych swoich 🙂

Jak Wam zostanie – zapakujcie do słoików póki gorące, szczelnie słoiki zamknijcie i wywróćcie do góry dnem. Pokrywka się wklęśnie jak we Frugo i będziecie mogli długo przetrzymywać fasolkę w lodówce i czekać na dzień bez pomysłu, by ją podgrzać.

Potrzebujecie:

  • opakowanie białej fasoli (zwykła fasola)
  • 5 frankfurterek lub 2 kiełbasy śląskie lub jedną toruńską
  • kawałek boczku
  • opakowanie przecieru pomidorowego
  • 2 łyżki ciemnego sosu sojowego