Wspaniałe roladki z ryby faszerowane szpinakiem
To danie to prawdziwa poezja smaku.
Kupcie ulubione filety. Najlepsza byłaby sola, ale na zdjęciu jest zwykła (w dodatku mrożona) panga o złej sławie, o którą nie dbam, bo bardzo tę rybę lubię. Ale może być to mintaj, za którym nie przepadam, stary dobry dorsz lub barwena.
Liście szpinaku najlepsze byłby takie z woreczka, nie z pęczka – są ładniejsze, nie takie zapiaszczone i nie trzeba ucinać łodyżek. Trzeba je tak czy owak umyć i takie umyte liście połóżcie na patelnię, nie dolewajcie wody, woda w minutę wyparuje, a liście momentalnie się skurczą. Dodajcie wtedy trochę soli, czosnku i śmietanki do kawy lub mleczka kokosowego. Nie trzeba dodawać mąki.
Tak przygotowany szpinak rozłóżcie na umytych i popieprzonych (rozmrożonych) filetach. Jedna torebka starcza na 2 filety. Lub 3 jeśli kładziecie cienko.
Dobrze jest kawałki ryby od razu ułożyć na kawałkach folii aluminiowej. Zwińcie filety i po wierzchu można jeszcze lekko posolić i popieprzyć oraz zalać tym mleczkiem, który został na patelni po szpinaku. Zawińcie folię wokół roladki robiąc paczuszkę. Paczuszki wkładajcie do nagrzanego piekarnika i pieczcie 30 minut w 180 stopniach.
Podawajcie z białym ryżem. Ewentualnie z beszamelem, ale to niekonieczne.
By zobaczyć zdjęcie w wyższej rozdzielczości, wystarczy je kliknąć.
Potrzebujecie:
- tyle ulubionych filetów ile osób
- o połowę mniej opakowań szpinaku
- śmietankę do kawy
- sól, pieprz, czosnek
- ryż
mogę sobie założyć bloga wyłącznie dla pangi i jej fanów, a Pan dla wrogów pangi lub jeśli Pan woli – dla wrogów “ścierwa”.
Czytanie obu blogów byłoby, tak jak tego, dobrowolne. Wystarczyłoby, żeby po prostu wyszedł Pan z bloga zamiast podważał zasadność istnienia bloga, bo to wolny kraj. Co więcej, jeśli wyraża Pan swoją opinię to w każdych okolicznościach miałaby ona większą moc bez używania wulgaryzmów jak “cholera” i “ścierwo”. Nie zachęcam więc do czytania blogów, które się Panu nie podobają, zachęcam natomiast do zapoznania się z badaniami dotyczącymi pangi, bowiem Morski Instytut Rybacki w Gdyni przebadał dokładnie zawartość metali ciężkich i innych zanieczyszczeń w pandze i w kilku innych gatunkach popularnych ryb dostępnych na polskim rynku. W żadnym przypadku zawartość szkodliwych substancji nie przekroczyła dopuszczalnych wartości. Uległ Pan sile plotki. Klasyka.
doczytalem do slowa panga
po jaka cholere taki blogo skoro wcinasz scierwo ?
http://www.coolinarny.com/category/ryby/
O tak, nie bez powodu Japończycy sushi zapijają zieloną herbatą. Herbata to w ogóle cudowny napój – pobudza lepiej niż kawa i najlepiej gasi pragnienie. A jeśli chodzi o ryby i inspiracje zapraszam do działu RYBY 🙂 Dziękuję za wizytę 🙂
Wygląda naprawdę ciekawie 🙂 Ja ogólnie uwielbiam rybę, ale jakoś brak mi pomysłów na ciekawe jej podanie 🙂 Ostatnio czytałam też że fajnie smak ryby uzupełnia herbata oolong 🙂 Nawet zakupiłam sobie taką od Dilmah i w sumie jest to fakt 🙂