Budysie z toffi
To taki pudding, tylko stjuningowany. Robi się go wtedy, gdy spodziewamy się niespodziewanych gości i nie mamy nic w lodówce ani nic do kawy.
W szafie dwa pieguski lub niedojedzone petite beurre’y. Mleko i cukier macie. Musicie tak samo wprowadzić w zwyczaj ciągłe posiadanie polewy toffi i mąki kukurydzianej, bo obie rzeczy przydają się często i ratują życie.
No więc herbatniki kruszymy i wsypujemy na dno miseczek. Gotujemy mleko z dodatkiem mąki kuku i cukru (na szklankę mleka przypadają dwie łyżeczki mąki i dwie cukru), dodajcie wanilii lub cukru waniliowego lub aromatu. Wyłączacie mleko, a w szklaneczce obok mieszacie żółtko dodając do niego łyżeczkę słodkiego mleka z mąką. Potem drugą i trzecią i gdy żółtko jest ogrzane – wlewamy do reszty mleka. Wstawiamy znów na ogień i energicznie mieszamy aż się zagotuje i zgęstnieje.
Wlewamy do szklaneczek pokrywając okruszki. Na wierzch lejemy polewę. Cała spłynie wewnątrz puddingu, który stanie się karmelowym. Będzie się tak działo nawet jeśli schłodzicie budyń i trochę zastygnie.
Dobre na ciepło i na zimno 🙂
Potrzebujecie (na 4 mini porcje):
- 2 szklanki mleka
- 2 ciastka grube lub 4 cienkie
- 4 łyżeczki mąki kukurydzianej
- 4 łyżeczki cukru
- wnętrze laski wanilii lub pół cukru waniliowego lub 1/3 buteleczki aromatu waniliowego
- polewa toffi
Z białka, które zostało Wam z jajka możecie zrobić 4-6 koksanki