Kwaśno-słodkie makaroniki cytrynowo-malinowe
Makaroniki lub kokosanki robię gdy używałam żółtek do crème brûlée lub lemon curd. Żeby nic się nie marnowało.
Do białek dodajcie szczyptę soli i upijcie na sztywno. Na końcu dodajcie łyżkę cukru pudru. Kupcie migdały w jakiejkolwiek formie, ale najlepiej bez skórki. Zmielcie je na proszek i pomieszajcie z cukrem pudrem. Najlepiej kupcie płatki migdałowe albo migdały blanszowane i zmielcie w blenderze na końcu dodając cukier puder.
Do migdałowego proszku z cukrem dodajcie sztywną pianę i pomieszajcie łyżką. Z piekarnika wyjmijcie blachę i nagrzejcie go do 160 stopni. Blachę wyłóżcie pergaminem, a na nim układajcie maciupkie porcyjki masy. Ja używam do tego łyżeczki do espresso. Nie bawię się w rękawy, ale jeśli wolicie tę opcję to makaroniki będą równiejsze. Pieczcie od 10 do 13 minut. Bezy muszą odrobinkę zmienić kolor, musi się stać cieplejszy, taki ecru. Powinny być z wierzchu chrupiące, w środku mięciutkie.
Poczekajcie aż bezy przestygną i delikatnie podważając, a raczej popychając nożem odrywajcie je od pergaminu. Nie używajcie do pieczenia folii aluminiowej ani nic innego, bo makaroniki nie odczepią się. Smarujcie przygotowanym wcześniej kremem lemon curd i słodką konfiturą z malin dla kontrastu. Sklejajcie z drugim. Przechowujcie w lodówce.
Makaroniki z kremem z białej czekolady znajdziecie tutaj.
Potrzebujecie:
- szklankę zmielonych migdałów
- szklankę cukru pudru
- 2 ubite białka (+1 dodatkowa łyżka cukru pudru)
- lemon curd
- konfiturę z malin