Brytyjskie inspiracje

Brytyjskie inspiracje

Londyn odwiedzać uwielbiam i staram się raz w roku tam być, najchętniej jesienią.

Największą radością są oczywiście jadłodajnie, restauracje i zakupy w sklepach spożywczych. Nie musi być to Selfridges czy Sainsbury’s, wystarczy Tesco, które nie ma w UK charakteru dyskontu, oferuje szeroki wybór produktów, jest po prostu trochę taniej.

Jadłam w cudownych miejscach i ponieważ Anglia jest tak blisko, tzn.tak łatwo dostępna, przygotowałam dla Was opis kilku, byście mogli je odwiedzić przy następnym wypadzie.

Oczywiście nie mogłam darować Jamiemu Oliverowi, który jest moim guru, nie tylko jako szef kuchni (uważam, że nie ma nikogo lepszego), ale jako człowiek, angażujący się w syzyfowe akcje tylko po to, by ulepszyć świat. Kosztem własnego czasu, czasu spędzonego z rodziną, zdrowia i pieniędzy. Dla dzieci w szkołach, dla lokalnych społeczności i trudnej młodzieży. Wstyd mi przy nim, że wszystko co robię to sporadyczne wsparcie Unicefu. Love Jamie.

JO ma sieć Jamie’s Italian, sieć Union Jack i jedną, bardziej elegancką Barbecoa. Miałam przyjemność jeść w tej włoskiej i tej posh. Czeka mnie następnym razem brytyjska Union Jack.

W Jamie’s Italian mogę polecić:

  • przystawkę bazującą na rybach za 7,5 funta, a w niej:

Chrupiące kawałki 3 różnych ryb w panierce, świeży surowy łosoś na lodzie, crostini z pastą z wędzonej makreli, doskonałymi oliwkami i marynowaną papryczką chilli, chrupiący podpłomyk z dojrzałym pecorino i dżemem z chilli (który można tam kupić), 3 małże i 3 omułki oraz sałatka z buraków i marchewki z cytryną i miętą.

  • bruschettę z krabem i awokado za 6,5 funta, a w niej

Grillowany chleb z mięsem kraba i awokado z jabłkowymi zapałkami, chilli, miętą, cytryną i oliwą.

  • risotto z czarnymi truflami za 6,75 funta – porcja “mała” i 11,50 duża (ogromna)

Al dente risotto na winie, bulionie, z masłem, oliwą i parmesanem, posypane świeżo tartymi truflami.

Uwaga, nie pakują, ze względu na świeżość produktów – nie mają zaufania do klientów co do ich przetrzymywania.

W restauracji możecie kupić wszystkie książki JO, cudowne naczynia, deski, kilka przetworów i kilka gadżetów. Nie musi być to Londyn, sieć jest w całej GB.

image (7)image (2)

image (5)

securedownload (1) securedownload

image (17)

Barbecoa to (jak na razie) jedyna restauracja Jamiego Oliver, która jest…bardziej elegancka, wszystkie są fancy i wyrafinowane, ale ta ma klimat londyńskiego city w porównaniu ze swojskimi Italian i Union Jack.W Barbecoa jest elegancko, ale również bez wydumania. Miejsce słynie z tego, że na miejscu jest rzeźnik oraz z krwawej Mary podawanej z włożonym w nią upieczonym bekonem i korniszonem. Menu zmienia się sezonowo, ja miałam przyjemność próbować przegrzebki, krewetki, steka i jagnięcinę. Wszystko bezbłędne. Doskonałe desery, których fanką nie jestem, ale pecan pie czy lody brzoskwiniowe i waniliowe (wszystko robione na miejscu) były po prostu przepyszne.

Yauatcha znajduje się w londyńskim Soho. To wyjątkowa chińska restauracja, bo w ofercie nie znajdziecie dań typu stir-fry czy noodli kojarzonych z chińszczyzną, Yauatcha specjalizuje się w pierożkach, a może raczej we wszystkim w różnego rodzaju cieście – gotowanym, parzonym, drożdżowym, pieczonym i smażonym. Są to więc pierożki, won-tony, bułeczki i sajgonki….faszerowane krewetkami, rybami, warzywami i mięsem. Wszystkie przepyszne, ale drożdżowe bułeczki z wołowiną – obłędne. To one zainspirowały mnie do tego przepisu na ptysie z mocno przyprawioną długo duszoną wołowiną http://www.coolinarny.com/?p=16872
Plus, doskonałe makaroniki. Lepsze od belgijskich.

Na mojej mapie Anglii pinezki są już Liverpoolu, Oxfordzie, Londynie i Cambridge, doszła teraz jezcze ta w Norwich, bardzo fajne historyczne miasto. Przy samym hotelu znajdował się Waffle House, kolejka osób czekających do stolika wychodziła poza restaurację mimo deszczu, to mnie przekonało. Wszystko, WSZYSTKO jest podane na gofrach. W smaku to świetne, baardzo amerykańskie, ale ja gofrów unikam, jadłam więc tylko top. Miałam okazję spróbować: grillowane czosnkowe grzyby leśne, doskonałe, dwie sałatki – z sosem z sera pleśniowego i drugą z kurczakiem, figami, laskowymi orzechami, oliwkami kalamata i chilli con carne. Bardzo dobre. Jeśli będziecie w Norwich, zajdźcie.

photo

Zachwyciła mnie owsianka w porcjach na wynos w kawiarni Nero. Przepyszna, szczególnie, że można wybrać dodatki, a ja ostatnio uwielbiam owsiankę z syropem klonowym. image (6)

Z szaleństw zakupowych to nie były te ciuchowe, a spożywcze. Odkryłam fantastyczne krakersy owsiane wytrawne, nietłuste.  image (8)

Nawet w sklepie z ciuchami wyłapałam coś coolinarnego.

image (9)

A w muzeum musztardy Coleman’s dostałam cudowne książeczki z retro przepisami.image (10)

Jest już moją tradycją, że kupuję koktajl z krewetek i idę z nim do parku St.James lub Regent.  Ten z Tesco jest fantastyczny, nie tylko pyszny, ale robiony wg szkoły. Nie ma majonezu, skład sosu to:

krewetki koktajlowe, świeże, oliwa, cukier, mąka kukurydziana, żółtko, pomidory, ocet, sos worcester, sok z cytryny, ocet winny, sól, musztarda.

image (12)

Pozostałe zakupy to rzeczy, które trudno u nas dostać, lub są droższe. Liście kafiru, suszona trawa cytrynowa, srebrne groszki do ozdabiania wypieków, niesolone pistacje, tanie orzeszki pinii, oczywiście twinnings, zapas suszonych drożdży, świeższa i tańsza mieszanka orzechów niż te dostępne u nas – to rzeczy, które przywiozłam. Na wieczór kupiłam wino i najlepsze winogrona jakie w życiu jadłam, serio.image (13)

Cudowne miejsce – muzeum musztardy Coleman’s ze zdjęciami i starymi opakowaniami, choć niewiele różnią się od dzisiejszego. Świetne miejsce do zakupu najróżniejszych, fikuśnych musztard z miodem, curry czy piwem. Można je próbować, więc ja wybrałam tę z czerwonym winem i gorczycą.image (14)

Przemyciłam do samolotu bez problemów opakowanie świeżutkich mini przegrzebków. 3 minuty na patelni z oliwą z oliwek z drugiego tłoczenia, po zdjęciu skropić cytryną i posypać chilli – na grzance lub makaronie…mmmmmimage (15)

Polecam też kanapki od Upper Crust – idealne, sztandorowe kompozycje, np. pieczona w miodzie szynka+cheddar, Brie+bekon+szpinak+żurawina (jami), pulled chicken (z rosołu) w sosie bbq z sałatką z czerwonej kapusty (taka jak ta, którą kiedyś robiłam), mozarella+pomidor+bazylia, mozarella i prosciutto di parma czy klasyczne BLT (bacon, lettuce, tomato). Świeżutkie bagietki. Oczywiście na życzenie podgrzewane. image (16)

Nie jedzcie w podróży byle czego! 🙂

Może Ci się również spodobać sprawozdanie foodowe z Nowego Jorku lub amerykańskie inspiracje produktowe.

Fejsbukowy album CooLiGlobetrotter https://www.facebook.com/media/set/?set=a.570658966302859.1073741828.176819182353508&type=3