Kotlety z marchewki, marchewkowe karbinadle
Wegetarianie nie zauważyli, ale większość tu przepisów jest vege, po prostu nie zawsze dodaję to magiczne słowo 🙂 Mięso jadam i lubię [oprócz wieprzowiny (nie, nie z powodów religijnych, nie wyznaję judaizmu ani też islamu)], ale częściej mi się składa jakoś gotować to co jest pod ręką, a wołowinę i kurczaka już kupuję celowo, do dania jakiegoś. Do rzeczy jednak, jeśli jesteście zadeklarowanymi wegetarianami czy nie męczy Was dosmakowywanie soi, ciecierzycy, fasoli, past z nich i falafeli? Oczywiście uwielbiam je, jak wszystko, ale doskamowanie ich wymaga wprawy. Taka natomiast marchewka, jest przepyszna sama w sobie i w każdej postaci. Jest przede wszystkim słodziutka, ale w fajny, wytrawny sposób.
Ugotowałam 1 obraną marchewkę na parze (0,5h), możesz gotować normalnie, tyle samo czasu. Pociskałam widelcem. Jajko wbiłam do szklanki, pomieszałam i dodałam jego pół oraz łyżkę twarożku do smarowania. Do tego sól, pieprz, szczypta kminu rzymskiego, szczypta mielonej kolendry i szczypta wędzonej papryki, pokrojona połówka czerwonej cebuli (zwykła będzie za mocna) i 3 łyżki błyskawicznych płatków owsianych. Zwykłe nie zdadzą egzaminu, ale jeśli masz zwykłe dodaj 2 łyżki tychże i 1 łyżkę mąki ryżowej.
Tak przygotowane kotleciki powinny trochę postać, żeby płatki zmiękły, ale nie muszą. Na patelnię wylej łyżkę oliwy z oliwek z II tłoczenia, rozlej po całej patelni, rozgrzej, w dłoniach lep kulki, spłaszczaj je i kładź na patelni. Wyjdą 2 lub 4 malutkie z dużej marchewki. Smaż 4 minuty z każdej strony, dwie na dużym ogniu, dwie na średnim. I gotowe. Najlepsze z jogurtem greckim.