Bolognese

Bolognese

Za bolognese robionym po polsku nie przepadam, nie przepadam za połączeniem mięsa mielonego z pomidorami, bo jakoś albo jedno albo drugie. A już w ogóle za kupnym mięsem mielonym. Bolognese powstało poprzez wrzucenie do garnka wszystkiego co było pod ręką. Nikt mięsa nie mielił, bo czym?

Wrzućcie więc do suchego garnka postawionego na średnim ogniu pokrojone w kostkę plasterki wędzonego boczku, dodajcie tymianek, najlepiej z doniczki,  pokrójcie w kostkę cebulę i pozostałe warzywa i dorzućcie, kolejność nie ma znaczenia. Nie zapomnijcie o czosnku, pokrójcie go byle jak. Dodajcie szczyptę soli i pieprzu.

Przemieszajcie, połóżcie na warzywa mięso, zalejcie winem i pomidorami. Jeszcze dodajcie szczyptę soli i pieprzu i przykryjcie. Gotujcie pod przykryciem 2-3h, najpierw na średnim ogniu, po 0,5h na małym. Nie trzeba mieszać. Po tym czasie odkryjcie, przemieszajcie i jeśli jest za suche dolejcie wody lub wina i jeszcze przegotujcie, jeśli wody – krótko, jeśli wina – dłużej.

Do serwisu ugotujcie makaron karbowany, by zatrzymywał sos. Taki powinien być do bolognese. Ewentualnie zwykłe tagliatelle lub pappardelle. Włóżcie ugotowany makaron na patelnię z dodatkiem sosu, przemieszajcie i zagrzejcie. Na talerzu rozerwijcie trochę kawałki mięsa nim podacie i posypcie parmezanem. Oczywiście jeśli wolicie możecie najpierw na talerzu ułożyć makaron i na nim sos. W obu wersjach jednak nie przesadźcie z makaronem, wystarczy garść na osobę, sosu ma być trochę więcej i jest on sycący.

Potrzebujecie na garnek bolognese:

  • 0,5 kg wołowiny (ligawy, zrazówki, zwykłej wołowiny bez kości)
  • puszkę pomidorów w puszce bez skórki
  • 2 duże marchewki/4 małe
  • kilka plasterków boczku wędzonego
  • 3-4 gałązki selera naciowego
  • 1-2 cebule
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 2 szczypty soli
  • 2 szczypty pieprzu
  • 2 szklanki wczorajszego wina czerwonego wytrawnego
  • 2  szklanki wody