Małże św. Jakuba

Małże św. Jakuba

Przegrzebki na szczęście pozwalają na wszelką dowolność, więc nie zobowiązujcie się tą kompozycją, tymi dwiema raczej. Wyczynem za to jest ich dostanie, nie mówiąc o dostaniu świeżych.

Jak już Wam się uda skropcie je cytryną i pieprzem świeżo zmielonym, połóżcie na nagrzaną oliwę, wówczas dopiero posypcie solą, smażcie minutę z każdej strony. Podawajcie ze skórką z cytryny i kolendrą. Do tego np posiekajcie papryczkę chilli (zielona czy czerwona niewazne).

Ja dodatkowo po przewróceniu położyłam na patelni z nimi kawałki mango. Pasowało doskonale. Może to być też figa lub ananas. Możecie je ułożyć na rukoli i posypać pestkami granatu, ale tylko pod warunkiem, że jest on bardzo dojrzały, inny jest niejadalny. Mozecie tez chilli wrzucac na patelnie razem z przegrzebkami lub polowe jego.

Sa gotowe, gdy sa rumiane, na zdjeciu nie wygladaja na takie, bo na patelni mialam ich za duzo – wowczas nie osiagniecie skorki chrupiacej w niczym, ale tak przygotowane sa jednakowoz dobre, troszke moze szlachetniejsze.

Podawajcie z bagietką lub grzanką. Przegrzebki są tak mięsiste, że proszą się o tę zakąskę. Jednocześnie na tyle wykwintne i rozpustne, że po 2 na głowę wystarczą – nie smakują jedzone jak…ziemniaki (hm).

Ja miałam szczęście do zakupu bardzo świeżych i zmuszona byłam je podgrzewać do serwisu – ułożyłam wszystko w folii aluminiowej i pokruszyłam wokół kromkę chleba. Jeszcze lepiej.

Swieze przegrzebki pachna jak…ciastka. Jak…mydlo…nie wiem jak, ale slicznie. Dalabym sie za nie pokroic.