
Pastel de nata nie poznałam wcale w Portugalii, ale dzięki komuś wyjątkowemu kto przyleciał do mnie wprost z Lizbony dzierżąc kubek z Amálią Rodrigues wypchany pastelami właśnie. Te tartaletki te już zawsze kojarzyć mi się będą z tą osobą. Pastel de nata czyli tarta z custard’em.
Jest łatwiejsza do zrobienia niż może się wydawać. Nagrzejcie piekarnik do 180 stopni. Potrzebujecie kupnego ciasta francuskiego i foremek do muffinek. Wytnijcie w cieście (bez wałkowania) koła szklanką, większe niż średnica foremki.
Włóżcie kółka do foremek, musi utworzyć się krawędź na tyle wysoka, by naładować tam potem krem.
Podpieczcie ciasto w foremkach przez 5 minut. Powinniście wysypać na nie coś co je obciąży, by nie urosło, ale tego nie robię, po wyciągnięciu foremek przygniatam rękojeścią dużego noża pęcherzyki ciasta, które urosły.
W szklance mieszam 4 żółtka z 4 łyżeczkami cukru. Do garnuszka wlewam tłustą śmietankę 30% i dosypuję łyżeczkę mąki kukurydzianej. Mieszam trzepaczką, gdy się zagrzeje dolewam żółtka z cukrem i jeszcze chwilę grzeję i mieszam. Gdy troszeczkę zgęstnieje przelewam krem do foremek, te płytki mieszczą jedną łyżkę, te głębsze dwie. Wstawiam do piekarnika, którego nie wyłączałam i piekę 20 minut. Powinny się zrumienić. Mogę urosnąć, ale to nie szkodzi, opadną po wyjęciu z pieca.
Po wyciągnięciu z piekarnika poczekajcie 5 minut i delikatnie nożem do masła upewnijcie się, że krawędzie ciastek odchodzą od krawędzi foremek. Przełóżcie na talerz. Gotowe.
Potrzebujecie na 12-14 tartaletek:
- 250 ml śmietanki 30%
- 4 żółtka
- 4 łyżeczki cukru
- łyżeczkę mąki kukurydzianej
- 1 rolkę gotowego ciasta francuskiego