Czerwona maszyna czyli uzależnienie od popcornu a dieta
Stali czytelnicy i instagramersi mogli zawuażyć, że uwielbiam popcorn. Zachwyca mnie jak niewiele kalorii ma coś tak dobrego, jaka natura jest fikuśna, żeby z kolby kukurydzy powstawały takie cuda, a człowiek jaki sprytny, że to odkrył.
Swoim zwyczajem jednak kombinowałam jak go zrobić go jak najchudziej. Nie używam tego z mikrofali, bo tłuszcz, który jest w tych paczkach to chyba nic dobrego, smażąc go w garnku daję jak najmniej oliwy, licząc się z jakimś procentem odrzutu (niezrobionych ziarenek). Moje życie się więc zmieniło, gdy dostałam tę maszynę. Bez żadnego tłuszczu, z garści suchej kukurydzy otrzymuję po 2 minutach michę pełną świeżego, pachnącego popcornu, bez grama tłuszczu i odrzutów. Normalnie niechętnie wstawiam do kuchni nowe obiekty, jest wybitnie mikra, ale to urządzenie jest stylizowane na retro, więc nie szpeci mi ogólnego zamysłu.
Zero przykrego zapachu z mikrofalowego popcornu, zero spalenizny z garnka, zero tłuszczu, ładny zapach, super tempo i znikoma ilość kalorii, czy może być lepiej?
Moja główna dieta ostatnio to popcorn z niej. Kubek popcorny z maszyny to podobno 30 kcal! Najcześciej obsypuję go mieloną solą morską i oblewam lekko syropem klonowym. To silnie uzależniające.
Oglądasz mecze, seriale, Breaking Bad, Grę o Tron, Fargo, House of Cards, Homeland, Sex and the City czy filmy – nie jedz czipsów czy paluszków, zrób sobie popcorn.
Włączasz dzieciakom bajkę czy film – nie dawaj im czipsów czy cukierków, zrób im popcorn.
Aa, i tip dla tych, którzy chcą nadrobić niskokaloryczność, możecie zrobić karmel z masłem (rozpuszczacie cukier w wodzie 1 do 1, na małym ogniu czekacie aż zbąbluje, zmniejszacie jeszcze bardziej i czekacie, aż będzie złoty kolor, dodajecie masło i oblewacie tym popcron wysypany na blachę i podpiekacie…mmmmm).
Czerwona maszyna jest oczywiście z Czerwonej Maszyny 🙂