Koktajl z krewetek (na brandy)
Najlepiej jak użyjesz do tego krewetek z zalewy. W Lildu sprzedawane są podobne, bez zalewy, w lodówce, gotowane, trochę zakwaszone, ale nadają się do koktajlu idealnie.
Ja lubię rezygnować z majonezu, żeby było chudziej i zdrowiej.
Sos, do 100 gram krewetek, robicie mieszając w miseczce 2 łyżki dobrego keczupu (najlepszy będzie Heinz, ewentualnie Pudliszki, żaden uwielbiany przez wszystkich Włocławek), 2 korki brandy, sok z ćwierci cytryny i 100 ml jogurtu greckiego. Sól, pieprz, mieszacie, próbujcie. Sos ma być słodko-kwaśny. Słodycz ma z keczupu, ma gryźć trochę w język.
Sos albo mieszacie z krewetkami i kładziecie na sałacie jako sałatkę, którą goście nabierać sobie będą np. na małe kawałeczki pociątej i podpieczonej 3 minuty tortilli (żeby była sztywna) albo wylewacie w pucharku na odrobinę sałaty, a krewetki wieszacie wokół pucharka, żeby czerpać krewetkę i maczać w sosie lub również nakładać na kawałek chrupiącej tortilli.
Możecie też porobić gotowe porcyjki np. na takich głębokich chińskich łyżkach – odrobina sałaty i 1-3 krewetki w sosie i poukładać je na półmisku, a na zagrychę podać paluszki chlebowe lub krakersy.
Ja bardzo lubię zapakować koktajl i trochę sałaty do małej tortilli (uprzednio zagrzanej na suchej patelni, jednak już nie zagrzewanej ponownie, po zawinięciu).
Pomysł z brandy wzięłam od Jamiego Olivera.