Crostini z pleśniakiem, czekoladą, solą morską i gruszką gotowaną w winie i dlaczego to działa

Crostini z pleśniakiem, czekoladą, solą morską i gruszką gotowaną w winie i dlaczego to działa

Jasne, mało prawdopodobne, żebyście robili gruszki piękna Helena (gotowane w winie) i topili czekoladę tylko po to, by zrobić sobie kanapki, ale jeśli robicie gruszki z czekoladą i zostaną Wam po imprezie, randce, kolacji, to już co innego.
Jeśli zniechęca Was myśl o komponowaniu sera pleśniowego i czekolady – niepotrzebnie, to zestawienie pasuje to siebie, bowiem ich skład chemiczny jest podobny. Mówimy oczywiście o serze z dodatkiem niebieskiej pleśni oraz prawdziwej czekoladzie. Ja jem wyłącznie tę od 70% wzwyż. Jeśli jest trochę słodkawa – to jest ok, ciągle pasuje do pleśniaka (vide ser pleśniowy + miód), jeśli natomiast używacie np.85%, a ja miałam właśnie taką – będzie trzeba ją przyprawić. Cukier jednak nie zda tu egzaminu, polecam ziarnistą, świeżo mieloną sól morską.
Moje gruszki były gotowane dzień wcześniej, pół godziny w białym winie z dodatkiem niewielkiej ilości cukru, przypraw korzennych i skórki z pomarańczy, gruszka wyszła dość wytrawna i polewałam ją roztopioną czekoladą Lindta 85%.
Została mi jedna gruszka, trochę zastygłej czekolady (ale ciągle smarowalnej, bo była topiona z dodatkiem 30% śmietanki) i jak zobaczyłam te dwie rzeczy dostałam olśnienia, bo w lodówce miałam również lazur. To naprawdę pyszne.
A komponowanie sztandaru w postaci pleśniaka z gruszką też znajduje wyjaśnienie w strukturze chemicznej obu produktów.
kanapka z czekoladą