Tak, wiem, że zdjęcie nie jest szałowe, ale wierzcie mi – kokosanki są przeprzepyszne. Lepsze chyba od tych u Rydelka i Szydłowskiego.
Oddzielcie żółtka od białek. Białko ubijacie trochę ręcznie trzepaczką. Nie musi być całkiem ścięte, ale powinna powstać biała piana. Możecie to robić z malutką szczyptą soli – łatwiej się ubija. Dodajcie cukru i mąkę przesypując ją przez sitko – to bardzo ważne. Na końcu dodajcie wiórki kokosowe. Nałóżcie na blachę łyżeczką małe porcyjki w kształcie ciastek (wedle Waszych wyobrażeń) i pieczcie przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Normalnie góra-dół, żaden termoobieg. I już.
Potrzebujecie – na każde 20 małych ciasteczek:
- białko z jednego jajka
- 3 łyżeczki cukru
- 2 łyżeczki przesianej przez sitko mąki
- 3-4 łyżeczki wiórków kokosowych – tak żeby wiórki wypełniły całą masę czyniąc ją nielejącą